09-01-2012
Azerbejdżan – z ropą ale bez Karabachu
Autor tekstu: Krzysztof Szczepanik
Kategoria: Azerbejdżan, Ogólna
Reżim rządzący Azerbejdżan ogranicza w dużym stopniu polityczne swobody ale daje pełną swobodę w biznesie. Jak zrobić tak, żeby w byłej radzieckiej republice poczuć się całkiem jak na zachodzie? Azerbejdżańska odpowiedź na te pytanie jest bardzo proste: zamienić cyrylicę na alfabet łaciński jak to było dwadzieścia lat temu.
Teraz w tym państwie można spotkać tabliczki niewiadomo w jakim języku: „knigi”, „sosiski”. W starej części Baku działają kawiarnie z zagadkową dla obcokrajowca nazwą: Ceburaska. W tejże kawiarni wasz korespondent najpierw spróbował danie narodowe „hasz”, które jest w Azerbejdżanie nie mniej kultowe jak na Ukrainie barszcz.
Polityka i style hasz
Azerbejdżańska kuchnia jest lekko strawna, ale syta, a jej niepowtarzalny hasz („gorący chłodnik”) jest zrobiony z baranich kopyt. W tanich restauracyjkach można go dostać już za 0.7 dolara. Te danie jada się tutaj z wódką lub z czosnkową nalewką. W miejscach gdzie jada się hasz i popija wódkę można usłyszeć wiele interesujących rozmów o polityce, rodzinie, obyczajach.
– A gdzie znaleźć przedstawicieli opozycyjnych partii? – pytam bywalca takiego miejsca.
-No… W soboty oni, zdaje mi się, zbierają się w Czajhanie – odpowiada.
Czajhan jest miejscem bardzo tłocznym ale bardzo mocno wiąże się z polityką. Jednakże i polityczne życie jest tutaj rodzinne. Opozycjonistów np. spotykam w prywatnym domu na obrzeżach miasta. Na stole stoi hasz i bimber. Poznajemy się: pierwszy – były prokurator, drugi – urzędnik miejski. Wszyscy – członkowie Narodowego Frontu, powstałego przy Elczibeju (prezydent Azerbejdżanu 1992-93) i zwolnieni z miejsc pracy przy Gejdarze Alijevie. Takich ludzi jak oni w całym Azerbejdżanie jest bardzo dużo, władze i urzędnicy zmieniali się tu jak w kalejdoskopie.
Przewodniczący fundacji podtrzymania demokracji w Azerbejdżanie Ulwi Hakimow zrobił tablicę z prezydentami Azerbejdżanu od 1990r. w chronologicznej kolejności. Zmieniali się oni jeden po drugim: Ajaz Mutalibow, Abulfaz Elczibej, potem znowu (tylko na jeden dzień) Mutalibow po nim znowu Elczibej. Po tym nastąpił bunt ministra obrony Bureta Gusejnowa i do władzy doszedł Alijew. Po tym minister obrony znowu spróbował zaprotestować. Po jego aresztowaniu już wiadomo było, że Alijew do władzy przyszedł na długo. Teraźniejszy prezydent Azerbejdżanu – Ilham Alijew, nie ma już tej charyzmy co jego ojciec ale cieszy się wysokim poparciem dzięki swoim reformom.
Narodowy Front niepodzielnie rządzący w państwie w latach 1992-93 został całkowicie odsunięty od władzy. Jego biura zostały zamknięte, aktywiści musieli przenieść się do własnych mieszkań. Przy czym rozmyślają oni na tematy bardzo odległe od rzeczywistości. Interesuje ich np. autonomia ziemi Północnego Iranu, zamieszkałych przez Azerów.
Szybki rozwój prywatnego biznesu (w Azerbejdżanie jest to ok. 70% PKB) pozbawiło poparcia nacjonalistów oraz komunistów – wszyscy potencjalni niezadowoleni władzą wyborcy zanurzyli się i tak w komercję.
W odróżnieniu od swobód politycznych, które ogranicza obóz władzy, są bardzo mocno rozwinięte swobody biznesowe i gospodarcze. Mały biznes tu kwitnie. Z bakijskiej fabryki jeden za drugim wyjeżdżają ciężarówki do Moskwy, które wiozą wszystko – od róż po suszone owoce.
Od niedawna wszystkie nowe przedsiębiorstwa, związane z rolnictwem, w Azerbejdżanie są zwolnione od zapłacenia podatków na 3–5 lat. Ma to stymulować inwestycje w sektor rolno – spożywczy.
- Urzędnicy zaczęli brać mniej łapówek - mówi lekarz miejscowego szpitala Aga Bekir-Zade – Na początku niepodległości cała władza była w rękach rewolucjonistów z karabinami. To wnosiło chaos do codziennego życia państwa. Potem te uzbrojone oddziały zostały rozbrojone i rozgonione. Przestępczość bardzo mocno zmalała. Teraz po Baku można bezpiecznie chodzić w dzień i w nocy, czego nie można było powiedzieć o azerskiej SRR. Ale ludzie są bardzo rozczarowani. Przed wyzwoleniem była święta zasada: jeżeli ropą będzie rządził nasz naród, poziom życia będzie bardzo wysoki. I jest, ale tylko dla niektórych.
Sam Aga mówi dumą, że jego pensja jako kwalifikacyjnego lekarza wynosi ok. 300$ przy czym obiecano mu podwyżkę do 500$. Nie można powiedzieć, że taka pensja w Azerbejdżanie jest czymś normalnym. Oczywiście są wyjątki. Należą do nich urzędnicy państwowi, policjanci, pracownicy naftowo – gazowego monopolisty „SOCAR”.
O tym, że Azerbejdżan przeżył, na początku lat dziewięćdziesiątych, krwawą wojnę, z popieraną przez Rosję, Armenią i dzisiaj nie kontroluje terytorium Górskiego Karabachu, przypominają liczne monumenty: majestatyczne mauzolea i groby ofiar. Był to konflikt odziedziczony po stalinowskich czystkach narodowych, gdy specjalnie skłócano przeciw sobie różne narody. Pamięć wojny oraz najazdu sowieckich czołgów na stołeczne Baku w roku 1990 (200 ofiar śmiertelnych) doprowadziło do tego, że wspomina się tu czasy radzieckie bez sentymentu.
Do granicy z okupowanym przez Ormian Karabachem dojechać można z Baku taksówką. To raptem 150 kilometrów od stolicy. Droga do strefy konfliktu przechodzi przez miejscowość, którą nazywają „rawninnyj Karabach”. Podstawą utrzymania tutejszych mieszkańców są tu rolnictwo, handel, drobny biznes. Przydrożne kawiarnie, hotele, bazary, sklepy wyrastają na każdym kroku. Wszędzie też widać nieduże kafejki internetowe, gdzie godzina za komputerem kosztuje nie więcej jak ćwierć dolara.
Bliskość do strefy bojowych działań w mieście Tiertierie daje się odczuje tylko w jednym — w aktywnym zainteresowaniu policjantów wobec do przyjezdnych. Tu do niedawna miały miejsce różnorakie napady terrorystyczne, o które oskarżani są Ormianie. Linia rozgraniczenia wojsk znajduje się parę kilometrów od miasta. Obecnie to rząd okopów, za nimi zwoje drutu kolczastego. A za drutem już ormiańskie wojska. Co jakiś czas na linii demarkacyjne wybuchają krótkie strzelaniny. Nie jest to dziwne. Wszak na przeciw siebie stoją dwie wrogo do siebie nastawione armie z ciągłe wzajemnie w siebie wymierzonymi karabinami.
Zamknięta strefa
Terytorium Górskiego Karabachu jest zamknięte dla turystów, podobnie Bhutan lub Północna Korea. To zamknięcie kontrastuje zdecydowanie z podobnymi postsowieckimi obszarami kontrolowanymi również przez separatystów - Południowa Osetia, Abchazja, Naddniestrze.
Tylko z ogólnodostępnych informacji wiadomo, że ten region, formalnie należący ciągle do Azerbejdżanu zamieszkuje obecnie tylko niewiele ponad 100 tysięcy mieszkańców. Ciągle są tam widoczne ślady wojny. Fabryk nikt nie odbudowuje. Zburzone są też dawne sanatoria, gdzie onegdaj zjeżdżali kuracjusze z całego ZSRR. Teraz wśród ruin zakładów leczniczych można obserwować, jak pod ogromnym ciśnieniem tryskają w górę gorące gejzery. Ludność Karabachu utrzymuje się głównie z pracy na roli oraz z pomocy ormiańskiej diaspory. Za najlepsze miejsca pracy uważa się natomiast świetnie wyposażoną i liczną tutejszą armię. Płace są tu trzy-cztery razu wyższe niż u zwykłych urzędników. Sytuacja w armii kontrastuje z sytuacją armii azerskiej. Tu pensje są bardzo niskie. Choć wyposażenie coraz lepsze. To znacznego zwiększania budżetu przeznaczanego na wyposażenie armii. Są to już większe pieniądze niźli cały budżet Armenii. Jak na razie te zwiększone środki idą tylko na wyposażenie. Pensje wojaków azerskich nadal są niskie. Na samej zaś linii demarkacyjnej służą z reguły poborowi, którym nie udało się wykupić od obowiązkowej służby wojskowej.
WARTOŚĆ ŻYCIA,$
Energia elektryczna, 1 kWt·h......0,1
Benzyna, l................................0,4
Chleb .........................0,4
Mleko, l................................0,8
Mieszkanie,1 m2 w stolicy......1300