Ukraińcy wybrali nowego prezydenta. Wszystko wskazuje na to, że Wołodymyr Zelenski zachowa prozachodni kurs. Czy jednak oznacza to, tak wyczekiwane w Brukseli, przyspieszenie reform dostosowujących ukraińskie realia do tych obowiązujących w Unii Europejskiej? O tym rozmawialiśmy w Kijowie ze znanym tu analitykiem energetycznym, pracującą dla Instytutu Razumkowa, Kateryną Markevych. Bo energetyka jest jednym z głównych obszarów, które Bruksela chciałaby widzieć dostosowaną do europejskich realiów.
- Z konieczności takich reform zdają sobie władze ukraińskie. I nawet nie chodzi tu o dostosowanie się do warunków wprowadzanych w Europie. Bo wprowadzenie zasady unbundlingu będzie także korzystne dla konsumentów gazu na Ukrainie.
- Ale ciągle ta sprawa nie jest rozwiązana. Państwowy Naftohaz jest faktycznym monopolistą na rynku gazu w Ukrainie.
- Obiektywną przyczyną opóźnień są gazowe kontrakty ukraińsko – rosyjskie. Gazprom, usiłuje wykorzystać sytuację, twierdząc ustami swoich przedstawicieli, że nie można podpisać jakiegokolwiek nowego kontraktu na tranzyt gazu przez Ukrainę, bo nie wiadomo z kim to czynić. To rosyjski sposób na wykazanie, że Nord Stream II jest niezbędny. Bo Ukraińcy nie są wiarygodnym (wedle Rosjan) partnerem.
Argumentem Naftohazu dla niespiesznego wejścia w życie zasad undunblingu są decyzje sądu arbitrażowego ze Sztokholmu, który jednoznacznie wskazał tę firmę ukraińską jako stronę sporu z Gazpromem. Jakiekolwiek zmiany organizacyjne utrudniłyby (zdaniem kierownictwa koncernu) egzekucję zasądzonych od Gazpromu 2.7 miliarda dolarów.
Ponadto żadna z firm zachodnich nie chce inwestować w ukraiński system gazociągowy. Liczą, że robotę wykona Naftohaz i potem rury będą przekazane nowemu, zachodniemu operatorowi. Największą inwestycją byłoby tu oddzielenie systemu rur tranzytowych od tych rozprowadzajacych gaz wewnątrz kraju. Zmiana tej sytuacji to inwestycja rzędu 1 miliarda dolarów.
Tego rodzaju argumenty pozwalają Naftohazowi opóźniać undunbling. Ten bojkot ma być spowodowany także osobistymi ambicjami szefów Naftohazu, którzy woleliby być szefami wielkiej firmy, a nie jednej z jego mniejszych części.
Szefowie Naftohazu zatrudniają całę masę konsultantów, którzy mają przedstawić najlepszy wariant unbundligu, ale faktycznie mnogość ekspertyz tylko zaciemnia cały obraz. Jednocześnie Koboliew chciałby pozostawić nad potencjalnie mającymi powstać nowymi spółkami, czapę "Naftohazu". Podejrzewa się więc, że te niespieszne zmiany to jakby przygotowanie firmy pod prywatyzację. Szczególne zainteresowanie wzbudza tu segment zajmujący się wydobyciem gazu – "Ukrgazdobycza". To firma wysoce dochodowa. W ubiegłym roku wpłaciła do budżetu ponad 40 miliardów hrywien (około 5.5 miliarda złotych) podatków.
Co na to włądze ukraińskie?
W kwestie rozdzielenia właścicielskiego Naftohazu nie wtrącają się obecnie premier Hrojsman i jego otoczenie. Do wyborów jednoznacznie tę sferę miał pod swoimi skrzydłami prezydent Poroszenko. Tak premier jak i minister resortowy Nasalik są generalnie zwolennikami unbundlingu. Różni ich co najwyżej podejście do tempa zmian. Teraz władzę przejmuje Zelenski. Zobaczymy jak on ustosunkuje się do tych kwestii.
Przez Ukrainę przechodzą gazociągi tranzytowe transportujące gaz z Rosji do Zachodniej Europy. Rosjanie jednocześnie układają bałtycki Nord Stream II....
Raczej trudno wyobrazić sobie, że Rosjanie nagle przerwą tranzyt gazu przez Ukrainę. Nawet gdyby otworzyli do końca tego roku (co jest raczej nieprawdopodobne) Nord Stream II to i tak nie zaspokoją całości zapotrzebowania europejskiego, przy likwidacji tranzytu przez Ukrainę. Na dodatek wokół Nord Stream i jego lądowych przedłużeń brak jest większych, podziemnych magazynów gazu. Takie są zaś na Ukrainie. A tylko dysponowanie podziemnymi magazynami gazu pozwala na elastyczność dostaw. Funkcjonowanie Nord Stream II oznaczałoby jednak zmniejszenie przepływu gazu przez ukraińskie gazociągi. Specjaliści obawiają sie, że trudno będzie w takim przypadku, utrzymać odpowiednie ciśnienie gazu w rurociagach. Bo te rozsyłające gaz po kraju są połączone z tranzytowymi. To jeszcze pokłosie czasów sowieckich, gdy tak te rury ukłądano, nie zakładając, że będą kiedyś oddzielnymi systemami nowych, niezależnych krajów. Taka sytuacja może doprowadzić do kłopotów z dostarczeniem gazu w każdy region Ukrainy. Zakłada się, że dopiero tranzyt przez ukraińskie gazociągi około 40 miliardów metrów sześciennych rocznie pozwoli uniknąć kłopotów technicznych z transportem surowca wewnątrz Ukrainy jak i pozwoli taka ilość na minimalny zysk za usługi tranzytowe. Ukraińscy specjaliści zakłądają także, iż uruchomienie tranzytu przez Nord Stream II doprowadzi do zapełnienia gazociągów europejskich co utrudni eksport surowca do Ukrainy. Bo na gaz kupowany przez Ukraińców na Zachodzie może po prostu zabraknąć miejsca w europejskich, tranzytowych rurach. Taka sytuacja może doprowadzić do problemów z zaopatrzeniem w gaz nie tylko Ukrainy, ale i także krajów Europy Środkowej.
Oby tak się nie stało. Dziękuję za rozmowę.
W Kijowie rozmawiał: Krzysztof Szczepanik
wydawca serwisu www.europamaxima.eu
Braniewo, ul. Staszica 9
tel. +48602153412
Mail: redakcja@europamaxima.eu, ikatpress@wim.pl
Copyright © 2015. All Rights Reserved