Polska jest największym eksporterem kapitału na Litwę. Jest tu obecnie zarejestrowanych około 200 spółek z udziałem kapitału polskiego. W sumie polskie inwestycje to już ponad 20 miliardów euro. Prócz największego „Orlenu” (rafineria w Możejkach), do polskich inwestorów należą także takie zakłady jak huta szkła w Poniewieżu, a także Computer Land, Ciech, Tagatis, Ceramika Opoczno. Gigantem na tutejszym rynku jest PZU Lietuva. Ponadto działa tu także Commercial Union Polska. Zaś spółka Diament (kapitał Grupy PGNiG) we wrześniu 2012 r. rozpoczęła poszukiwania gazu łupkowego na Litwie. Ponadto trójmiejski Lotos jest na Litwie uważany za najważniejszego eksportera asfaltów.
Z formalnego punktu widzenia, Polska i Litwa nie stosują wzajemnie ograniczeń handlowych. W związku jednak z nasilającym się, prywatnym, importem polskiej żywności, od 1 lipca 2009 roku, nie można odsprzedawać przywożonych z Polski towarów do obrotu hurtowego. Można natomiast tymi towarami handlować na bazarze. Restrykcje dotyczą także firm z Polski. Nie pozwolono choćby „Mlekowicie” na rozpoczęcie detalicznego skupu mleka od litewskich farmerów.
W litewskich mediach widać co jakiś czas histeryczne reakcje na dokonywane przez Litwinów zakupy w Suwałkach czy Białymstoku. Próbowano nawet publicznie wykazać, że polskie produkty żywnościowe są gorsze od litewskich odpowiedników. W reakcji, na tego rodzaju działania medialne, firmy litewskie, handlujące polskimi towarami, ukrywają kraj pochodzenia wyrobu lub wręcz sugerują, że jest to towar …litewski.
Konkludując, można stwierdzić, że Polska jest bardzo ważnym partnerem handlowym Litwy. To jednak także powód do niepokoju władz litewskich. Bo z jednej strony polskie towary zalewają miejscowy rynek, a z drugiej strony szkodzi to miejscowym sieciom handlowym, jak i wytwórcom. Gdy się dołoży do tego podsycane nastroje antypolskie, to już mamy wzajemnie nakręcający się mechanizm: ”nie kupuj polskich towarów bo są gorsze. Nie kupuj bo powinieneś dać odpór polskim (ekonomicznym) agresorom”. Taka postawa może utrudniać ekspansję kapitałową. Choć w Poniewieżu polska huta szkła to już ważny, tutejszy pracodawca. A w handlu detalicznym, litewscy klienci i tak głosują nogami, robiąc zakupy nie w Kownie, Mariampolu czy Olicie, ale w Suwałkach czy Białymstoku.
Łącząca energetyka
Wiele wskazuje, że będzie też rosła rola Polski w litewskiej energetyce. I to mimo tego, że chyba raczej upadł projekt wspólnej budowy elektrowni atomowej w litewskiej Ignalinie. Litwa chciałaby, do roku 2020 pozyskiwać, ok. 20% potrzebnej energii z alternatywnych, odnawialnych źródeł. Tak wielka, procentowo licząc, ilość energii, byłaby swoistą poduszką bezpieczeństwa, dla energetycznych potrzeb Litwy. Nie należy tego modelu rozwoju wykluczać, gdyż Litwini chwalą się wielkim areałem nieuprawianych ziem (ok. 1 miliona hektarów), na których mogliby wprowadzić uprawy energetyczne. Ponadto mówi się o rozwoju giełdy sprzedażowej energii elektrycznej, na wzór spotowych zakupów gazu czy ropy.
Elementem strategii energetycznej Litwy jest także układanie podmorskiego kabla energetycznego do Szwecji. Tyle, że tu nikt nie wie, w którym kierunku ta energia kablem będzie płynęła. Czy ze Szwecji na Litwę czy też z Litwy do Szwecji. Sam zaś kabel ma być elementem służącym do pomocy we wspomnianych wyżej rynkowych zakupach energii. Równoległym działaniem, pozwalającym na włączenie się Litwy do systemu energetycznego Europy jest połączenie energetyczne z Polską czyli „Litpollink”.
Elementem strategii energetycznej kraju pozostaje gazoport w Kłajpedzie. Gazoport jest pierwszą litewską inwestycją w energetykę od początku lat dziewięćdziesiątych, gdy powstał terminal naftowy w Butinge.
O roli Polski w polityce energetycznej Litwy mówi się tylko między wierszami. Bo wiadomo, że można mówić o konieczności połączeń energetycznych z Europą, ale to przede wszystkim ma się tworzyć przez teren Polski. Tak w gazie jak i w energii elektrycznej. Litwini są bardzo dumni z tego, że udało im się wprowadzić u siebie rynek sprzedaży energii elektrycznej. Oczekiwaliby od Polski więc, że także dołączy do tego systemu. Bo tu panuje przekonanie, że jeśli w litewskiej elektroenergetyce nie będzie Polski to prędzej czy później będzie Rosja. A tego w Wilnie by nie chcieli!
Podstawą ma być niezależność energetyczna kraju. Osiągnąć to można rozbudowując cały sektor energetyczny - energetyka atomowa, odnawialne źródła energii, terminal LNG w Kłajpedzie, rozbudowa, wielu, istniejących, małych elektrowni. Litwini chcieliby także rozwijać kontakty energetyczne z Rosją. Ale w taki sposób, by Moskwa była petentem, a nie stroną dyktującą warunki. Sposobem na to by osiągnąć taki stan rzeczy ma być wymuszenie na Moskwie dostosowanie się do europejskich zasad prawnych, obowiązujących w energetyce oraz dobre stosunki z potencjalnymi dostawcami energii w krajach sąsiednich. A więc znów rośnie tu rola Polski.
Krzysztof Szczepanik
wydawca serwisu www.europamaxima.eu
Braniewo, ul. Staszica 9
tel. +48602153412
Mail: redakcja@europamaxima.eu, ikatpress@wim.pl
Copyright © 2015. All Rights Reserved