14-01-2016

Kto za wojną, kto za pokojem… W Erywaniu wskazują

Kategoria: Ogólna, Armenia

Nasz rozmówca (Dawid Szachnazarian) był miedzy innymi szefem armeńskiego MSW oraz ambasadorem swojego kraju w Moskwie. Obecnie jest głównym analitykiem centrum badań regionalnych z Erywania. Rozmowa dotyczy zamrożonego konfliktu pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem. Stawką jest status zbuntowanej, azerskiej onegdaj, prowincji, Górskiego Karabachu.

 

- Wyrażał pan wielokrotnie, publicznie, opinię, że odpowiedzialność za eskalacje działań wojennych wokół Karabachu (co było widoczne w ostatnich miesiącach) to zasługa nie tylko agresywnej polityki Azerbejdżanu, ale przede wszystkim źródeł ostatnich starć należy szukać w Moskwie. 

- Rosja jest ciągle zainteresowana destabilizacją całego regionu kaukaskiego. Taka sytuacja, ni to wojny, ni pokoju, pozwala utrzymać wpływy. Bo jak wiadomo stara dobra zasada jeszcze rzymska mowi, dyvide et impera – dziel i rządź..

Takie działania musza wpływać na zaniepokojenie w Waszyngtomie. Kaukaz to przecież także obszar żywotnych interesów Ameryki. 

- Jak pan ocenia działania Ameryki, mające uspokoić sytuację wokół Karabachu. Co pokazuje, że Stany Zjednoczone są zaniepokojone obecną sytuacją i, że stawiają sobie za zadanie zatrzymać eskalację wojenną? 

-Proces rozmów w sprawie uregulowania konfliktu karabaskiego przy pomocy władz Stanów Zjednoczonych wszedł na nowy, bardziej aktywny etap. W sprawie zabezpieczenia stabilności na Kaukazie Południowym, Stanom udało się nakłonić władze Rosji do wspólnych działań mających ustabilizować sytuację w regionie Kaukazu.

Warta odnotowania jest propozycja Waszyngtonu, wspólnego z Rosją i Francją, działania wokół uregulowania konfliktu wokół Karabachu. Rosjanie tę propozycję zaaprobowali choć z drugiej strony, jakby chcąc pokazać swoją odrębność, od razu zaczęli prowokować na linii demarkacyjnej z Gruzją. Tam żołnierze rosyjscy, w sposób absolutnie awanturniczy, „poszerzali” tereny przynależące do Osetii Południowej. Teraz rosyjskie słupy graniczne prawie dochodzą do strategicznego gazociągu z Azerbejdżanu do Turcji przez Gruzję. Ta „pełzająca aneksja” ze strony Rosji jest poważnym sygnałem, który oznacza gotowość Kremla do sprowokowania nowej destabilizacji na Południowym Kaukazie, w przypadku gdyby rozwój wypadków w tym regionie był nie po myśli Kremla. Od razu po tych krokach Kremla, wiceszef Departamentu Stanu, James Warlick, 12 lipca ubiegłego roku, przybył do Moskwy, mimo tego, że ledwie kilka dni wcześniej spotykał się z przedstawicielami rosyjskiego MSZ w Waszyngtonie. W Moskwie rozmawiał z zastępcą ministra spraw zagranicznych Rosji, Karasnym, potem udzielił kilku wywiadów rosyjskim mediom: niezależnemu dziennikowi „Wiedomosti” oraz opozycyjnej telewizji „Dożd”. Należy zauważyć, że wywiady Worlicka nosiły charakter programowy i były adresowane jednoznacznie do Kremla.

Stany Zjednoczone zaproponowały Rosji współpracę w sprawie Karabachu, chociaż dzisiaj Rosja i USA, w rzeczywistości, są w stanie „zimnej wojny”. Wizyta Worlicka w Moskwie, oraz wywiady dały do zrozumienia, że Waszyngton reaguje na „pełzającą aneksje” terytoriów Gruzji oraz ma swoje zdanie w kwestii Karabachu.
16 lipca ubiegłego roku zastępca pomocnika Sekretarza Stanu USA ds. Europy i Eurazji, Erick Rubin, na prezentacji w Instytucie Bruckingsa w Waszyngtonie, ws. Kaukazu Południowego, uzupełnił słowa Worlicka, mówiąc: „Stany Zjednoczone gotowe są do pomocy przy rozwoju komunikacji i kontaktów ekonomicznych w regionie, pod warunkiem uczestnictwa w programie wszystkich państw Kaukazu”. Jest to poważna propozycja, pokazująca, że Waszyngtonowi zależy na uregulowaniu konfliktu Armenii z Azerbejdżanem.
Dopiero po tych faktach minister spraw zagranicznych Rosji – Sergiej Ławrow zaprosił do Moskwy ministra spraw zagranicznych Azerbejdżanu – Elmara Mamedyarova i oświadczył, że przyszedł czas na aktywizacje działań potrzebnych do rozwiązania problemu karabaskiego. Tego samego dnia Ławrow uczestniczył także w rozmowie telefonicznej z ministrem spraw zagranicznych Armenii – Edwardem Nalbandyanem.

-Wywiady Jamesa Worlicka dla moskiewskich mediów, stały się powodem do burzliwych dyskusji. W Azebejdżanie zostały mocno skrytykowane. Jakie były tego powody?

- Worlick podkreślił ważność uregulowania konfliktu, stawiając za cel wykluczenie nowej eskalacje działań wojennych. Obalił on także tezę władz Azerbejdżanu, że uregulowanie to przede wszystkim zwrot terytorium Azerbejdżanowi. Amerykański dyplomata użył również sformułowania „bezpieczeństwo Nagornego Karabachu” oraz, że Rosja militaryzując strefę konfliktu narusza równowagę sił.
Nie sądzę jednak, żeby w najbliższym czasie, w rozmowach pokojowych zauważalny był poważny postęp. Działania USA mogą natomiast w znacznym stopniu zmniejszyć wojowniczość azerską. Tym bardziej, że teza ta została powtórzona w końcowym oświadczeniu Mińskiej Grupy OBWE w regionie: „Jesteśmy zaniepokojeni ostatnim wzrostem napięć i wzywamy prezydentów do zaprzestania śmiertelnej eskalacji i przyjęcia kroków nastawionych na wzmocnienie działań dążących do wstrzymania ognia”.

- Czy jeżeli USA zaproponuje Rosji współpracę przy rozwiązywaniu problemu karabaskiego to Rosja się na to zgodzi?

- USA próbują zapobiec próbom rosyjskiej destabilizacji Południowego Kaukazu. Rosja nie ma innego wyjścia jak oficjalnie zgodzić się z warunkami Waszyngtonu. Jednakże są poważne wątpliwości czy Moskwa uczciwie gra. Wszak Rosjanie uważają południowy Kaukaz za strefę swoich wpływów.

Tego dowodzą wizyty wysoko postawionych rosyjskich urzędników równolegle w Erywaniu i Baku. Takie wizyty bardzo ośmielają funkcjonariuszy azerskiego MSZ. Po każdej takiej wizytacji słychać bardzo agresywne, w słowach wypowiedzi przedstawicieli Baku. A, z reguły obecni przy tych enuncjacjach Rosjanie, wcale nie polemizują ze słowną agresywnością. W Karabachu ma się też niebawem pojawić wizytacja ze strony putinowskich „Nocnych Wilków”. Motocykliści mają chyba podkreślić przynależność Karabachu do „Ruskiego Miru” - rosyjskiego świata. To kolejna prowokacja wobec władz armeńskich, popierających przecież swoich rodaków z Nagornego Karabachu.

 - Świat jednak oczekuje wygaszanie tego rodzaju regionalnych konfliktów. Gdzie leży klucz to jego zakończenia. 

- Ewidentnie w Moskwie. Tylko dobra wola (a nie ciągłe intrygi) ze strony władz rosyjskich, pozwoliłaby na doprowadzenie procesu pokojowego do szczęśliwego końca.

- Dziękuję za rozmowę.

 

  W Erywaniu, rozmawiał: Krzysztof Szczepanik


Agencja Wydawniczo Reklamowa IKaT Press

wydawca serwisu www.europamaxima.eu
Braniewo, ul. Staszica 9
tel. +48602153412
Mail: redakcja@europamaxima.eu, ikatpress@wim.pl